Po 73 dniach spędzonych w szpitalu nareszcie wyszli!
W czwartek 11.02 zadzwoniła do mnie babcia i mówi "wnusia! Wychodzą". Niewyobrażalne szczęście. Nareszcie!
Szpital kojarzy mi się z bólem, cierpieniem, smutkiem. I wydaje mi się że tak właśnie jest. Zastrzyki, badania, kroplówki, cały czas inne panie...
A w domu? W domy jest wesoło, zabawki, przytulanie, całuski, raj!
Tak wyobrażam to sobie ja... 16-letnia kuzynka. A jak postrzega to mama chorej Amelki?
Szpital okropne miejsce! Ale bezpieczne. Całodobowa specjalistyczna opieka. Dom- niebezpieczeństwo, bakterie, kolory, normalność!
Kiedy Magda poszła do lekarza prowadzącego dostała kilka rad np.:
- Przytulajcie ją! Amelka nie była noszona, usypiana, przytulana, trzeba ją tego nauczyć :D
- Utuczcie ją! To dziecko musi maksymalnie przytyć do drugiego etapu leczenia :D
- Dziecka po operacji nie wolno podnosić "pod paszki" z powodu świeżej rany
- Nie chodźcie na spacery
- Osoby chore (katar, kaszel itd.) Nie mogą zbliżać się do Melki
- Bądźcie ostrożni, ale bez przesady. Traktujcie ją normalnie :D
- Koniecznie co do minuty trzeba podawać jej leki.
- Dziecko można kłaść na brzuszku :)
- Ważenie pampersów
- Przemywanie oczka które ma zatkany kanalik łzowy
Droga do domu minęła bardzo szybko i przyjemnie. Amelka była bardzo grzeczna, cały czas spała , w ogóle nie płakała. Wszyscy bardzo się cieszyli, że w końcu zobaczy swój dom, pokój, wózeczek, łóżeczko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz